Claus twierdzi, że to danie „jest nową duńską potrawą
klasyczną, która pojawia się wśród gorących przekąsek na przyjęciach”. Zapewne
można cebulę i mięso wcześniej obsmażyć, umieścić w przykrytym
żaroodpornym naczyniu, a potem tylko dopiec w piekarniku, przedłużając podany czas,
jeśli zbyt przestygnie. W taki właśnie sposób zamierzam przygotować medaliony
przy okazji spotkania z przyjaciółmi, bo zdanie „Ocet dodany do cebuli
przenosi ją na nowy poziom smaku”, choć nieco pompatyczne, jest jak najbardziej
zgodne z prawdą ;) Tak smacznej cebuli jeszcze nie jadłam. Zamiast proponowanej
marynowanej dyni z koperkiem i ziemniaków z wody, postanowiłam zrobić dwa w
jednym i medaliony podałam z purée z ziemniaków i dyni ;)
6 cebul
20 g zimnego masła
2 gałązki tymianku
2 łyżki octu jabłkowego
sól
świeżo zmielony pieprz
600 g polędwicy wieprzowej
Cebule obrać i pokroić w cienkie półplasterki. Na patelnię
wrzucić cebulę wraz z połową masła i oberwanymi listkami tymianku. Smażyć
15-20 minut, aż cebula zmięknie. Gdy zacznie się karmelizować, dodać ocet oraz doprawić
solą i pieprzem. Smażyć jeszcze kilka minut, aż będzie jasnobrązowa. Przełożyć
do żaroodpornego naczynia.
Polędwicę pokroić na osiem kawałków, rozpłaszczyć je ręką. Na
gorącą patelnię wrzucić resztę masła. Gdy się spieni dodać medaliony i smażyć
po 2-3 minuty z każdej strony na złoty kolor. Doprawić mięso solą i pieprzem, a
następnie umieścić w żaroodpornym naczyniu obok cebuli.
Piec w temperaturze 170°C przez 6-7 minut.
Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.
Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w
kuchni.
Też zrobiłam to danie, ale chyba przeciągnęłam mięso w piekarniku albo samo mięso były ze starej sztuki, bo wyszło suche i średnio smaczne, pomimo, że pływało w sosie z cebuli. U Ciebie prezentuje się znakomicie. Muszę chyba zrobić drugie podejście do tego przepisu ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj jeszcze raz, bo było bardzo smaczne :)
UsuńAnia