Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anyż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anyż. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Katarzynki


Miałam je zrobić już w zeszłym roku, jednak koniecznie chciałam użyć oryginalnych foremek, a te nie dotarły wtedy na czas — paczkomaty nie były w stanie nadążyć z dostawami. W moim na siedemdziesiąt kilka przegródek przypadało ponad trzysta pięćdziesiąt przesyłek dziennie. Przyznam jednak, że nie żałuję, bo dzięki temu przekonałam się, że duch świąt (a może duch świąt w PRL-u?) nie we wszystkich ludziach ginie ;) Wieczorem dotarł sms, że można odebrać przesyłkę z samochodu. Staliśmy sporą grupą, która chyba robiła wrażenie, bo kilka przechodzących starszych osób dopytywało się: „Za czym ta kolejka?” ;) Od czasu do czasu ktoś rzucił jakimś żartem, a pan w furgonetce cierpliwie przekładał paczki i wykrzykiwał końcowe numery kodów. Szczęśliwiec, który właśnie miał zdobyć upragnioną paczkę czy list, dostawał gremialne, gromkie brawa :D

Jest to receptura Barbary Bytnerowiczowej (z drobną zmianą kilku łyżek karmelu na kakao), którą znalazłam na blogu Moje wypieki. Przyznam, że szpetnie zaklęłam, i to nie po francusku jak książę pan z bajki o Rumcajsie, a w ojczystym języku, rozwałkowawszy ciasto po raz pierwszy. Przeczuć należy słuchać — zdziwiłam się, czytając przepis, że nie ma wzmianki o chłodzeniu ciasta. Mam silikonową matę i marmurowy wałek, więc zwykle nieźle sobie radzą ;) Pierwszy raz się zdarzyło, że, mimo delikatnego oprószenia mąką, były dokładnie oblepione. Koniecznie pamiętajcie o chłodzeniu ciasta i podsypywaniu go z obu stron mąką w trakcie wałkowania. Za to możecie, tak jak ja, przegapić posmarowanie pierników wodą, zwłaszcza jeśli chcecie ozdobić je lukrem lub czekoladową polewą ;) Jeśli planujecie przygotowanie piernika staropolskiego lub katarzynek, trzeba się szybko zabrać do roboty, ponieważ muszą leżakować — piernik przed i po, a katarzynki tylko po upieczeniu.

400 g płynnego miodu
2 łyżki kakao
200 g cukru pudru
2 jajka
800 g mąki pszennej plus do podsypania
6 łyżeczek proszku do pieczenia
ewentualnie 2-4 łyżek kwaśnej śmietany

Wszystkie składniki — poza śmietaną — umieścić w misie robota. Wyrobić ciasto, używając haka. Jeśli nie będzie się zbijało w kulę, stopniowo dodawać śmietanę. Podzielić ciasto na 6 części, zawinąć w folię spożywczą i chłodzić przez około godzinę w lodówce. 

Wyjąć z lodówki część ciasta i, podsypując mąką z obu stron, rozwałkować na grubość 5mm-1cm. Wykroić pierniki foremką. Powtórzyć z pozostałymi częściami ciasta. Posmarować pierniki wodą. Piec około 12-15 minut w temperaturze 190°C (piekłam dwie partie pierników, każda na trzech poziomach z włączoną górną grzałką i termoobiegiem), aż zaczną odchodzić od papieru do pieczenia. Uważać, aby nie przypiec pierniczków, bo będą zbyt twarde. Przełożyć na kratkę do wystudzenia.

Przechowywać w puszce, aż zmiękną. Gdyby proces był zbyt wolny, włożyć do puszki kawałek jabłka w taki sposób, aby nie dotykał pierników. Gdy zmiękną, można je polukrować lub oblać czekoladową polewą.



wtorek, 28 listopada 2017

Kapusta czerwona na ciepło według Clausa Meyera


Chciałam w tym roku przed świętami przetestować kilka przepisów na czerwoną kapustę, ale po przyrządzeniu tej nie wiem, czy to ma sens. Chyba znalazłam ideał ;) Koncentrat soku wiśniowego zastąpiłam zwykłym sokiem, a ocet wiśniowy — jabłkowym. Koniecznie wypróbujcie :)

1 główka czerwonej kapusty
sok z 2 pomarańczy
1 laska cynamonu
1 gwiazdka anyżu
4 listki laurowe
120 g drobnego cukru
300 ml soku wiśniowego
200 ml octu wiśniowego lub jabłkowego
400 ml czerwonego wina
sól

Pokroić kapustę na ćwiartki, usunąć głąb. Drobno poszatkować i wraz z pozostałymi składnikami umieścić w dużym rondlu. Zagotować na dużym ogniu, a następnie zmniejszyć płomień. Gotować pod przykryciem przez 1-1½ godziny, od czasu do czasu mieszając. Jeśli kapusta nie wchłonie w tym czasie całego płynu, zdjąć pokrywkę, zwiększyć gaz i gotować, uważnie obserwując, aby się nie przypaliła.


Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.

niedziela, 26 listopada 2017

Scandilicious gløgg według Signe Johansen


Tradycyjnie zamieszczam co roku późną jesienią lub zimą jakiś przepis na gløgg :) Tym razem autorska wersja Signe, z suszonymi wiśniami zamiast rodzynkami. Jeśli lubicie słodkości, dajcie więcej cukru, ponieważ jest dosyć kwaśny. Gløgg był smaczny, ale moim faworytem pozostaje ten z sokiem z czarnych porzeczek


Cukrowy syrop, aromatyzowany przyprawami i skórką z cytryny, powinien studzić się przez co najmniej godzinę, a najlepiej przez noc. Warto przygotować większą ilość i wykorzystać do sałatek, nasączania ciast czy gorących napojów. Można go przechowywać w wyparzonym słoiku w lodówce przez miesiąc. W przepisie pominęłam 8 goździków, za którymi nie przepadam.

kawałek korzenia imbiru (ok. 1 cm)
8 strączków kardamonu
115 g drobnego cukru
3 gwiazdki anyżu
2 laski cynamonu
2 kawałki skórki z cytryny (po ok. 5 cm)

100 g suszonych wiśni
100 ml wiśniówki

80 g migdałów
750 ml czerwonego wina
ew. pomarańcza

Przeciąć kawałek imbiru na pół i zgnieść, aż zacznie wydzielać sok. Strączki kardamonu także zgnieść. W rondlu umieścić imbir, kardamon, cukier, anyż, cynamon i skórkę z cytryny oraz 200 ml wody. Podgrzewać na niedużym ogniu, aż cukier się rozpuści. Odstawić co najmniej na godzinę, a najlepiej na noc. 

Suszone wiśnie zalać 100 ml wiśniówki, przykryć i również odstawić.


Migdały zalać wrzątkiem, po 15 minutach odcedzić i zdjąć z nich skórki.

Z syropu usunąć przyprawy. Do rondla dodać wino i zacząć podgrzewać na małym ogniu. Po kilku minutach dodać 50 ml wiśniówki i dalej przez około minutę ogrzewać. Alkohol nie powinien się zagotować, najlepiej nie przekraczać 70°C. 

Do szklaneczek włożyć nasączone wiśnie, migdały i zalać ciepłym alkoholem. Szklanki można udekorować plasterkami pomarańczy.





Inspiracja: Signe Johansen, Scandilicious.


Akcję Kuchnia skandynawska organizuje autorka blogu Mops w kuchni.

sobota, 17 grudnia 2016

Stemplowane pierniczki


Ten przepis Elisabeth Prueitt z książki „Tartine” znalazłam na blogu „Moje wypieki”, ale zamiast do pierników z wypukłym wzorem użyłam go do stemplowania. Pierniczki są bardzo smaczne, aromatyczne i  od razu mięciutkie. Ciasto nie jest idealne, ale też nie sprawia szczególnych kłopotów. Przy pierwszym wałkowaniu niekiedy lepiło się do maty, a przy kolejnych górna warstwa podchodziła powietrzem. W pierwszym przypadku podsypywanie silikonu wydało mi się niepotrzebne, więc zacisnęłam zęby i kilka pierniczków wykroiłam jeszcze raz ;) W drugim — wystarczy dłonią ostrożnie przyklepać ciasto. Najlepiej używać stempli z wieloma głębokimi rowkami. Tam, gdzie dominowały duże płaszczyzny (np. bałwanek, gingerbread man), ciasto się nie sprawdziło i pierniczki wychodziły mało wyraziste. 

480 g mąki pszennej
1 łyżka kakao
½ łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
230 g masła w temperaturze pokojowej
90 g cukru
1 duże jajko
200 g miodu

1 dzień:
W misce wymieszać mąkę, kakao, przyprawę, sodę i sól. W misie robota utrzeć masło z cukrem, aż powstanie jasna, puszysta masa. Dodać jajko i ucierać do połączenia się składników. Dodać miód i utrzeć, a na końcu suche składniki i znów utrzeć, aż powstanie jednolita masa. 

Ciasto podzielić na pół, uformować dwie kule, wyłożyć je na folię spożywczą, spłaszczyć, owinąć folią i włożyć na noc do lodówki.

2 dzień:
Na macie silikonowej lub stolnicy oprószonej mąką rozwałkować połowę ciasta na grubość ½ cm. Wycinać foremką krążki, usunąć nadmiar ciasta. Położyć krążki na blachach wyłożonych silikonowymi matami lub papierem do pieczenia. Na krążkach odcisnąć stemple (gdyby ciasto przyklejało się do stempla, można go delikatnie natłuścić olejem). Resztki ciasta ponownie wałkować, wykrawać krążki itd., z drugą połową ciasta postępować podobnie.

Piec przez około 12 minut w temperaturze 180° C. Studzić na kratce. Przechowywać w zamkniętej puszce.