Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kakao. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kakao. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 sierpnia 2018

Czekoladowe ciastka do kanapek lodowych według Davida Lebovitza


Ciastka są pyszne, czekoladowo-karmelowe, mimo mrożenia pozostają miękkie, a jednoczenie odrobinę chrupiące od cukru. Wzbudzają też żywe zainteresowanie tych osób, które nie zetknęły się z kanapką lodową. David określa ją mianem idealnego połączenia i wyrazem amerykańskiej pomysłowości :) W moim osobistym rankingu osiągnięć rodem z USA stoi zaraz za kredkami Prismacolor Premier Soft Core i kosmetykami mineralnymi ;)

50 g kakao
210 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 szczypty soli
115 g masła w temperaturze pokojowej
200 g cukru
1 duże jajko w temperaturze pokojowej
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

W misce wymieszać łyżką kakao, mąkę, proszek do pieczenia i sól. W misie robota utrzeć masło z cukrem, następnie dodać jajko i ekstrakt z wanilii. Stopniowo dodawać suche składniki i ucierać, aż się dokładnie połączą.

Przygotować dwie blachy wyłożone papierem lub silikonowymi matami. Na każdej zmieści się osiem ciastek, trzy wzdłuż długich boków i dwa pośrodku. Podzielić masę na szesnaście kawałków, uformować z nich kulki i — po kolei — trzymając je na otwartej dłoni, nieco rozpłaszczyć. Następnie, kładąc na blasze do pieczenia, rozpłaszczać, aż będą miały średnicę ok. 8 cm. 

Piec w temperaturze 175°C przez 20 minut (piekłam ciastka jednocześnie na dwóch poziomach z włączonym termoobiegiem i górną grzałką). Wystudzić na kratce. 

Nałożyć lody na odwrócone ciastko, przykryć drugim, owinąć folią i włożyć do zamrażalnika.


Inspiracja: David Lebovitz, Lody — domowa manufaktura.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Katarzynki


Miałam je zrobić już w zeszłym roku, jednak koniecznie chciałam użyć oryginalnych foremek, a te nie dotarły wtedy na czas — paczkomaty nie były w stanie nadążyć z dostawami. W moim na siedemdziesiąt kilka przegródek przypadało ponad trzysta pięćdziesiąt przesyłek dziennie. Przyznam jednak, że nie żałuję, bo dzięki temu przekonałam się, że duch świąt (a może duch świąt w PRL-u?) nie we wszystkich ludziach ginie ;) Wieczorem dotarł sms, że można odebrać przesyłkę z samochodu. Staliśmy sporą grupą, która chyba robiła wrażenie, bo kilka przechodzących starszych osób dopytywało się: „Za czym ta kolejka?” ;) Od czasu do czasu ktoś rzucił jakimś żartem, a pan w furgonetce cierpliwie przekładał paczki i wykrzykiwał końcowe numery kodów. Szczęśliwiec, który właśnie miał zdobyć upragnioną paczkę czy list, dostawał gremialne, gromkie brawa :D

Jest to receptura Barbary Bytnerowiczowej (z drobną zmianą kilku łyżek karmelu na kakao), którą znalazłam na blogu Moje wypieki. Przyznam, że szpetnie zaklęłam, i to nie po francusku jak książę pan z bajki o Rumcajsie, a w ojczystym języku, rozwałkowawszy ciasto po raz pierwszy. Przeczuć należy słuchać — zdziwiłam się, czytając przepis, że nie ma wzmianki o chłodzeniu ciasta. Mam silikonową matę i marmurowy wałek, więc zwykle nieźle sobie radzą ;) Pierwszy raz się zdarzyło, że, mimo delikatnego oprószenia mąką, były dokładnie oblepione. Koniecznie pamiętajcie o chłodzeniu ciasta i podsypywaniu go z obu stron mąką w trakcie wałkowania. Za to możecie, tak jak ja, przegapić posmarowanie pierników wodą, zwłaszcza jeśli chcecie ozdobić je lukrem lub czekoladową polewą ;) Jeśli planujecie przygotowanie piernika staropolskiego lub katarzynek, trzeba się szybko zabrać do roboty, ponieważ muszą leżakować — piernik przed i po, a katarzynki tylko po upieczeniu.

400 g płynnego miodu
2 łyżki kakao
200 g cukru pudru
2 jajka
800 g mąki pszennej plus do podsypania
6 łyżeczek proszku do pieczenia
ewentualnie 2-4 łyżek kwaśnej śmietany

Wszystkie składniki — poza śmietaną — umieścić w misie robota. Wyrobić ciasto, używając haka. Jeśli nie będzie się zbijało w kulę, stopniowo dodawać śmietanę. Podzielić ciasto na 6 części, zawinąć w folię spożywczą i chłodzić przez około godzinę w lodówce. 

Wyjąć z lodówki część ciasta i, podsypując mąką z obu stron, rozwałkować na grubość 5mm-1cm. Wykroić pierniki foremką. Powtórzyć z pozostałymi częściami ciasta. Posmarować pierniki wodą. Piec około 12-15 minut w temperaturze 190°C (piekłam dwie partie pierników, każda na trzech poziomach z włączoną górną grzałką i termoobiegiem), aż zaczną odchodzić od papieru do pieczenia. Uważać, aby nie przypiec pierniczków, bo będą zbyt twarde. Przełożyć na kratkę do wystudzenia.

Przechowywać w puszce, aż zmiękną. Gdyby proces był zbyt wolny, włożyć do puszki kawałek jabłka w taki sposób, aby nie dotykał pierników. Gdy zmiękną, można je polukrować lub oblać czekoladową polewą.



wtorek, 28 listopada 2017

Czekoladowy tort z dżemem z borówek brusznic


Jeśli uwielbiacie gorzką czekoladę, to przepis dla Was ;) Tort jest gorzki i bardzo sycący. Można z niego wykroić wiele kawałków i nie ma problemu z przechowywaniem go w pokojowej temperaturze przez kilka dni. Gotowy marcepan, który miał być rozwałkowany, zastąpiłam domowym. Dodałam nawet ze dwie łyżki amaretto więcej, aby łatwiej go rozprowadzić na dnie formy. Szwedzi proponowali posypanie tortu kakao, ale uznałam, że to byłaby przesada, użyłam cukru pudru. Witek był zachwycony, moim skandynawskim czekoladowym ulubieńcem pozostaje kladdkaka.

75 g masła
110 ml śmietany kremówki
300 g gorzkiej czekolady (70% kakao)
225 g dżemu z borówek brusznic
kakao lub cukier puder do dekoracji
olej

Spód tortownicy o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia, a wewnętrzny brzeg obręczy olejem. Dno wyłożyć świeżym marcepanem, ugniatając go palcami. Piec przez około 20 minut, aż się ładnie przyrumieni w temperaturze 175°C (użyłam górnej komory piekarnika z włączoną górną grzałką i termoobiegiem).

W rondlu rozpuścić masło, a następnie dodać do niego śmietanę i zagotować. Czekoladę połamać na drobne kawałki i dodać do masy. Mieszać, aż do rozpuszczenia się czekolady i powstania jednolitej masy. Dodać dżem z borówek brusznic i wymieszać. Wylać masę na upieczony spód i schłodzić przez 3-4 godziny. 

Udekorować kakao lub cukrem pudrem i podawać.


Inspiracja: Jedzenie gotowe!


Akcję Kuchnia skandynawska prowadzi autorka blogu Mops w kuchni.

sobota, 17 grudnia 2016

Stemplowane pierniczki


Ten przepis Elisabeth Prueitt z książki „Tartine” znalazłam na blogu „Moje wypieki”, ale zamiast do pierników z wypukłym wzorem użyłam go do stemplowania. Pierniczki są bardzo smaczne, aromatyczne i  od razu mięciutkie. Ciasto nie jest idealne, ale też nie sprawia szczególnych kłopotów. Przy pierwszym wałkowaniu niekiedy lepiło się do maty, a przy kolejnych górna warstwa podchodziła powietrzem. W pierwszym przypadku podsypywanie silikonu wydało mi się niepotrzebne, więc zacisnęłam zęby i kilka pierniczków wykroiłam jeszcze raz ;) W drugim — wystarczy dłonią ostrożnie przyklepać ciasto. Najlepiej używać stempli z wieloma głębokimi rowkami. Tam, gdzie dominowały duże płaszczyzny (np. bałwanek, gingerbread man), ciasto się nie sprawdziło i pierniczki wychodziły mało wyraziste. 

480 g mąki pszennej
1 łyżka kakao
½ łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
230 g masła w temperaturze pokojowej
90 g cukru
1 duże jajko
200 g miodu

1 dzień:
W misce wymieszać mąkę, kakao, przyprawę, sodę i sól. W misie robota utrzeć masło z cukrem, aż powstanie jasna, puszysta masa. Dodać jajko i ucierać do połączenia się składników. Dodać miód i utrzeć, a na końcu suche składniki i znów utrzeć, aż powstanie jednolita masa. 

Ciasto podzielić na pół, uformować dwie kule, wyłożyć je na folię spożywczą, spłaszczyć, owinąć folią i włożyć na noc do lodówki.

2 dzień:
Na macie silikonowej lub stolnicy oprószonej mąką rozwałkować połowę ciasta na grubość ½ cm. Wycinać foremką krążki, usunąć nadmiar ciasta. Położyć krążki na blachach wyłożonych silikonowymi matami lub papierem do pieczenia. Na krążkach odcisnąć stemple (gdyby ciasto przyklejało się do stempla, można go delikatnie natłuścić olejem). Resztki ciasta ponownie wałkować, wykrawać krążki itd., z drugą połową ciasta postępować podobnie.

Piec przez około 12 minut w temperaturze 180° C. Studzić na kratce. Przechowywać w zamkniętej puszce.