Dziś sałatka dla wielbicieli gryki, bo z dodatkiem
japońskiego makaronu soba. Ma on tę przewagę nad kaszą, że gotuje się go
zaledwie kilka minut. Podobno jest to porcja dla dwóch osób. Zdaję sobie
sprawę, że porcja to termin bardzo nieprecyzyjny i dlatego nie przepadam za ich
określaniem. Na pewno nie znam nikogo, kto zdołałby zjeść pół tak dużej misy sycącej
sałatki. Na pewno zostanie sporo, dzięki czemu będziecie mieli gotowe drugie
śniadanie na następny dzień ;) Sophie twierdzi, że tą sałatką można poczęstować
przyjaciela uczulonego na wszystko. Nie mam takich, więc sos tamari zastąpiłam
sojowym.
250 g makaronu soba
ok. 150 gram białej rzodkwi japońskiej
½ główki małej białej kapusty
1 marchewka średniej wielkości
garść rzodkiewek
1 dymka
1 mała garść sezamu
Sos:
1 łyżka oleju sezamowego
1 łyżka octu ryżowego
1 łyżeczka tamari lub sosu sojowego
1 łyżeczka miodu
sól
pieprz
W dużym rondlu zagotować 2 litry wody, posolić ją,
zmniejszyć ogień i ugotować w niej makaron według przepisu na opakowaniu. Odcedzić
makaron i odstawić do przestudzenia.
Na patelni uprażyć sezam, ciągle mieszając, aż zacznie
pachnieć i zrobi się złocisty.
Rzodkiew pokroić nożykiem do obierania warzyw na cienkie,
długie plastry. Kapustę drobno poszatkować, marchewkę utrzeć, rzodkiewki
pokroić na cienkie plasterki, a dymkę na cienkie paseczki kilkucentymetrowej
długości.
Przygotować sos, mieszając wszystkie składniki, doprawić
solą i pieprzem.
W dużej misce umieścić makaron, rozdzielając go na pasma,
jeśli się nieco posklejał w czasie studzenia. Dodać warzywa oraz sos, a potem
dokładnie wymieszać.
Inspiracja: Sophie Dahl, Na każdą porę. Rok w przepisach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz