W piątek, 17 lutego, przypadał dzień najbardziej uroczych
stworzeń na świecie, czyli kotów :) Jeśli uważacie inaczej, wybaczcie, ale
wszyscy członkowie naszej rodziny przychylają się do zdania Oscara Wilde’a, że „Ludzi
można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane
przez los.” Dizajnerskie miseczki i nowy drapak nieopatrznie kupiliśmy
wcześniej, więc święto uczciliśmy jedynie dodatkową porcją kocich kabanosów ;)
Jesienią, w Światowy Dzień Zwierząt, pokazałam Wam pierwsze dni Timura i Szamila w naszym domu. Teraz przyszła dobra okazja na dalszy ciąg relacji. Zdjęcia
— jeszcze z poprzedniego mieszkania — są dobrane tendencyjnie ;) Nie wierzcie,
że trzymiesięczny Timur wyłącznie szalał, a Szamil dostojnie się wylegiwał. Po
prostu w niezbyt dobrych warunkach oświetleniowych trudno było zrobić zdjęcia
ruchliwemu kotu z czarnym futerkiem.
I bonus — Timur w 2010 i 2016 roku :)
Ja w takim razie należę do tych "poszkodowanych przez los", ale nie znaczy, że kotów totalnie nie lubię, chyba ich po prostu nie rozumiem. Timur piękny jest. Moi rodzice mają kocicę podobną - ma czarne serduszko na boku i jest strasznie rozpieszczona ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Timura ;) Mnie trochę trudniej zrozumieć psy, choć muszę przyznać, że kota chciałam mieć od zawsze. Za to moja mama dogadywała się z psami :)
UsuńAnia