niedziela, 17 grudnia 2017

Lussekatter - szafranowe bułeczki św. Łucji według Clausa Meyera


W tym tygodniu raczyliśmy się szafranowymi bułeczkami, pieczonymi w Szwecji tradycyjnie 13 grudnia, w dzień św. Łucji, która w Syrakuzach na początku IV w. wpadła w oko znakomitemu rodem młodzieńcowi. Jednak dziewczyna, w zamian za uleczenie matki, postanowiła poświęcić posag i siebie samą innym celom, ponieważ w trakcie snu u grobu św. Agaty usłyszała słowa: Przez Ciebie zasłynie Syrakuza, gdyż dziewictwo jest miłem Chrystusowi mieszkaniem. Młodzieniec okazał się nie tak szlachetny jak jego pochodzenie i, gdy okazało się, że Łucja sprzedaje grunta, kosztowne naczynia oraz naszyjniki, aby uzyskać pieniądze na jałmużny, oskarżył ją przed namiestnikiem Paschazyuszem jako chrześcijankę i marnotrawnicę. Ten nie potrafił poradzić sobie z hardą dziewczyną, która nie uległa groźbie wtrącenia do domu nierządnic. Co więcej, Łucji nie imał się nawet ogień, dopiero jeden z ludzi namiestnika przebił ją mieczem, zaś Paschazyusz został oskarżony przez cesarza o nadużycia i wkrótce także zginął od miecza. Historia milczy o tym, co spotkało kandydata na męża, ale zapewne też jakaś kara ;)

Żywoty świętych pańskich, wydane w 1905 r., nie wspominają nic na temat wyłupywania oczu, a to obecnie najbardziej popularny wątek tej historii. Warianty opowieści wskazują różne przyczyny: według jednych zrobili to oprawcy, według innych — to Łucja sama wyłupiła sobie oczy, aby się oszpecić. Ten motyw zapewne wywodzi się ze źródłosłowu jej imienia. Lucia jak i Lucifer, co oznacza nosiciel światła pochodzi od lux, w dopełniaczu brzmiącego lucis. Dlatego w Szwecji dziewczynki odgrywające w orszaku rolę św. Łucji noszą na głowie wieniec z zapalonymi świecami (ich rodzice muszą mieć stalowe nerwy albo głęboką wiarę). W ten sposób dochodzimy też do naszych rodzimych przysłów: Na świętą Łucę noc się ze dniem tłuce czy Święta Łuca dnia przyrzuca. Związek ze światłem nie wyjaśnia ich do końca, bo od 13 grudnia do momentu zimowego przesilenia jest jeszcze sporo czasu. Zagadkę wyjaśnia zmiana dawniej obowiązującego kalendarza juliańskiego na gregoriański. Różnica między nimi dawniej wynosiła 10 dni, czyli niegdyś dzień św. Łucji przypadał 23 grudnia. Obecnie różnica jest o 3 dni większa (13 grudnia tzw. nowego stylu to 26 grudnia starego stylu), a kolejna korekta nastąpi dopiero w 2100 r.

Ludwik Kamiński w XIX w. zauważył, że według mieszkańców Podhala wigilia św. Łucji to dzień, w którym czarownice działają najbardziej aktywnie. Zapewne bliskość świętości nakłania do zła, jak w przypadku Lucyfera ;) Poradzić sobie można, okadzając szopę i krowy święconymi ziołami albo dając krowom placek z nimi. Skuteczne jest też posmarowanie słupów stajni czosnkiem czy woskiem z paschału. A gdyby któraś gospodyni chciała sprawdzić, kto odbiera krowom mleko, powinna nastawić na ogniu garnek z woreczkiem napchanym szpilkami i igłami. Czarownica, która nie może znieść ciepła wydzielanego przez ogień, wprosi się do chałupy i będzie starała się wywrócić garnek. 

A skoro już jesteśmy przy plackach z ziołami, warto się zastanowić, skąd obecność szafranu — najdroższej przyprawy na świecie — w bułeczkach :) Przyziemnie można by stwierdzić, że wynika to z upodobania Szwedów do przypraw korzennych, ale Dorothea Forstner, zajmująca się symboliką chrześcijańską, przypomina, że według Pliniusza, krokus najlepiej rozwija się, gdy się go depcze i gniecie, więc uznawany jest za symbol cierpliwości i pokory, a poza tym złocista barwa oznacza miłość. Tymi cnotami, jak wiemy, obdarzona była Łucja :)

Na 14 dużych bułek:

28 rodzynków (w przypadku bułek o tradycyjnym kształcie)

100 g masła
1 g szafranu
400 ml mleka
50 g drożdży
około 800 g mąki plus nieco do podsypania
1 jajko
15 g soli
80 g cukru

1 jajko do smarowania bułek

Rodzynki namoczyć w zimnej wodzie i odstawić do czasu formowania bułek.

Masło roztopić w rondelku. Szafran utrzeć w moździerzu. Mleko podgrzać, aż będzie letnie. Przelać je do misy robota i dodać do niego pokruszone drożdże. Gdy urosną, dodać połowę mąki i pozostałe składniki. Wyrabiać hakiem, aż się połączą, a następnie dodawać po łyżce resztę mąki. Nie trzeba zużyć całej, ciasto nie powinno być bardzo zwarte. Gdy zrobi się gładkie i będzie miało jednorodną strukturę, zakończyć wyrabianie (cały proces zajmie około 5-6 minut). Przykryć misę kuchennym ręcznikiem lub folią spożywczą i odstawić na 1-2 godziny w ciepłe miejsce.

Odcedzić rodzynki. Wyłożyć ciasto na silikonową matę oprószoną mąką. Podzielić je na 14 równych, zbliżonych do kuli, kawałków. Z każdej kuli uformować wałek, rolując ją najpierw jedną, a potem dwoma dłońmi po macie. Zacząć zwijać w kształt ślimaka oba końce wałka, jeden w górę, drugi w dół. Gdy bułeczka uzyska kształt litery s, ostrożnie przełożyć ją na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wcisnąć w środki ślimaków po rodzynku. Uformować pozostałe bułki. Blachy, przykryte kuchennymi ręcznikami, odstawić w ciepłe miejsce na pół godziny lub całą.

Rozbełtać jajko, pędzelkiem zamoczonym w nim delikatnie posmarować bułki. Piec w temperaturze 200°C przez 10-20 minut w zależności od poziomu (piekłam na trzech poziomach z włączoną górną grzałką i termoobiegiem). Wyjąć na kratkę do lekkiego przestudzenia. Jeść ciepłe, z masłem.


Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz