Mam sentyment do tej zupy, bo wiele lat temu, niedługo po
upadku PRL-u właśnie od niej zaczęła się moja znajomość z kuchnią szwedzką.
Przepis pochodzi z ciekawego, choć miejscami nieco przaśnego czasopisma z
tamtych lat, więc go przerobiłam – zamiast kostek rosołowych daję świeży bulion,
pomijam zasmażkę, a proponowaną wówczas kiełbasę zastępuję pulpecikami
z mięsa wołowego, jak przystoi klasycznej kalsoppie ;)
2 cebule
2 łyżki masła
500 g kapusty
1½ l bulionu
1 łyżka przecieru pomidorowego
1 łyżeczka kminku
sól
garść posiekanej natki pietruszki
500 g wołowiny (może być mielona)
1 jajko
2 łyżki bułki tartej
½ łyżeczki soli
czarny pieprz
Cebule obrać i posiekać. Przesmażyć cebulę w dużym rondlu na
2 łyżkach masła, aż będzie złocista. Posiekać kapustę, dodać ją do rondla i
kilka minut dusić, od czasu do czasu mieszając. Dodać bulion, koncentrat
pomidorowy, kminek, doprawić solą i gotować przez 20 minut.
W tym czasie zmielić mięso. Do miski wbić jajko, dodać bułkę
tartą, wymieszać i poczekać 2-3 minuty, aż bułka napęcznieje. Dodać do miski
mięso, sól, świeżo zmielony pieprz i dokładnie wymieszać. Jeśli masa jest zbyt
gęsta, można dodać 2-3 łyżki wody. Uformować z masy kulki wielkości dużych
orzechów włoskich. Gdy minie 20 minut gotowania, włożyć je do zupy i gotować
przez dalsze 20 minut.
Tak, to zdecydowanie skandynawska zupa. Kapusta zazwyczaj występuje tutaj w parze z mięsnym dodatkiem. Ja robiłam kiedyś taką z kapusty z mielonym mięsem z przepisu z książki z mniej więcej tego okresu ;)
OdpowiedzUsuń