piątek, 31 sierpnia 2018

Faszerowane pomidory z kaszą, ziołami i kozim twarogiem według Clausa Meyera


Koniecznie należy użyć dużych pomidorów, inaczej farsz stanie się bezdomny ;) Choć, właściwie, bez nich też jest smaczny. Faszerowane pomidory na ciepło są bardzo uniwersalne — podawałam je już jako przystawkę oraz na lekką kolację, bez żadnych dodatków. Claus sugeruje serwowanie ich z sałatką oraz świeżym chlebem lub jako dodatek do dania głównego, szczególnie jagnięciny.

Wpis bierze udział w akcji Warzywa psiankowate oraz wspólnym gotowaniu z Anią oraz Patrycją.

8 bardzo dużych pomidorów
1 cebula
4 łodygi selera naciowego
oliwa
200 g ugotowanej kaszy
½ garści posiekanej natki pietruszki
½ garści posiekanej bazylii
sól morska
pieprz
50 g koziego twarogu

Postawić miskę, na niej położyć sito. Odkroić górną część pomidorów, miąższ wydrążyć łyżką nad sitem. Obrać i posiekać cebulę. Z selera usunąć twarde włókna, a następnie pokroić go na cienkie plasterki. Podsmażyć seler i cebulę na łyżce oliwy. Do warzyw dodać posiekane zioła, kaszę oraz ok. 3-4 łyżki soku pomidorowego, który zebrał się na dnie miski. Kasza powinna wchłonąć niemal cały sok, a nie w nim pływać. Doprawić solą oraz świeżo zmielonym pieprzem. 

Kozi ser pokroić na 16 kawałków. Na dno każdego pomidora dać kawałek sera, a następnie nałożyć do pełna kaszę. Na górę nałożyć po kawałku sera. 

Naczynie do zapiekania posmarować oliwą. Ułożyć w nim pomidory, skropić je oliwą, posypać solą i świeżo zmielonym pieprzem. 

Piec w temperaturze 220°C przez 15-20 minut, aż ser się lekko zrumieni. Podawać gorące.



Inspiracja: Claus Meyer, Wszystkie smaki Skandynawii.


Akcję Warzywa psiankowate organizuje autorka blogu Mops w kuchni.

Spaghetti w sosie z tuńczyka i wędzonego łososia według Gina D'Acampa


Ten makaron to przebój tegorocznego lata ;) Potrawa jest niezwykle aromatyczna i nie wymaga wysiłku. Oryginalny przepis przewidywał linguine, ale rzadko miewam je w domu, więc zwykle używam spaghetti. Zmniejszyłam ilość makaronu o połowę, często też zmieniam proporcje, dając więcej łososia, a mniej tuńczyka. Aha, jeszcze jedno — Gino w swojej książce błaga, aby nie dodawać do tego dania sera ;)

10 łyżek oliwy
2 ząbki czosnku
100 g oliwek kalamata bez pestek
150 g wędzonego łososia
10 pomidorów koktajlowych
½ łyżeczki chili w płatkach
200 g tuńczyka w kawałkach w oliwie
2 łyżki posiekanej natki pietruszki płaskolistnej
250 g spaghetti lub linguine
sól

W dużym rondlu postawić na ogniu wodę.

Oliwki przekroić na pół, łososia pokroić w paski, pomidory na ćwiartki, natkę posiekać, tuńczyka osączyć, a czosnek obrać.

Podgrzać oliwę na dużej patelni, dodać czosnek przeciśnięty przez praskę, oliwki oraz wędzonego łososia i, mieszając, smażyć przez minutę. Dodać chili i pomidory, podgrzewać przez trzy minuty, nadal mieszając od czasu do czasu. Dorzuć tuńczyka oraz natkę, odrobinę posolić, smażyć kolejną minutę. Zdjąć patelnię z ognia.

Do rondla z wrzącą wodą dodać sól, a następnie makaron — gotować go minutę krócej niż zaleca przepis na opakowaniu. Odcedzić makaron i przełożyć z powrotem do rondla. Dodać do niego zawartość patelni i, mieszając, podgrzewać przez 30 sekund.

Rozdzielić porcje na talerze i podawać.


Inspiracja: Gino D’Acampo, Gotowanie po włosku w 20 minut.


Akcję Warzywa psiankowate organizuje autorka blogu Mops w kuchni.

czwartek, 23 sierpnia 2018

(Za)kręcone lody malinowe według Davida Lebovitza


Ostatnio zorganizowałam pojedynek między przepisami Davida Lebovitza oraz Michela Roux’a ;) Oba były malinowo-czekoladowe. Zarówno zdaniem gości, jak i naszym zwyciężyły pyszne śmietankowe lody z kawałkami owoców, które podałam w czekoladowych ciastkach, ale nic dziwnego, skoro temperatury ciągle przekraczają 30°C. Drugi przepis — na tartę — zamieszczę wkrótce, jak tylko przyjdzie ochłodzenie ;)


Zobaczcie jakie desery przygotowały Ania oraz Mirabelka i Patrycja. Maliny to świetny temat wspólnego gotowania, jeden z moich ulubionych :)

375 ml śmietany kremówki
5 żółtek dużych jaj
250 ml mleka
130 g cukru
szczypta soli
½ łyżeczki ekstraktu z wanilii

160 g malin
45 g cukru
1 łyżka wódki

Do dużej miski wlać śmietanę, na górze naczynia położyć sito. W misie robota utrzeć żółtka, a w średniej wielkości rondlu zagotować mleko, cukier i sól. 

Ciągle ucierając żółtka, wlewać wąską strugą gorące mleko. Przelać całość z powrotem do rondla. Podgrzewać, mieszając, aż masa zgęstnieje i zacznie przyklejać się do łyżki, ale jeszcze nie gotuje (powinna mieć temperaturę 71-77°C). Przelać masę przez sito do miski ze śmietaną. Dodać ekstrakt z wanilii i wymieszać. Schłodzić, a potem wstawić do lodówki na kilka godzin lub na noc.

Godzinę przed kręceniem lodów w miseczce rozdrobnić widelcem maliny, aż wydzielą soki, ale tak by pozostały kawałki owoców. Wstawić miseczkę do lodówki.

Postępując według instrukcji maszynki do kręcenia lodów, przygotować lody z masy śmietankowej. Następnie przekładać je do pojemnika na przemian z porcjami malin i wstawić do zamrażalnika.


Inspiracja: David Lebovitz, Lody — domowa manufaktura.

Czekoladowe ciastka do kanapek lodowych według Davida Lebovitza


Ciastka są pyszne, czekoladowo-karmelowe, mimo mrożenia pozostają miękkie, a jednoczenie odrobinę chrupiące od cukru. Wzbudzają też żywe zainteresowanie tych osób, które nie zetknęły się z kanapką lodową. David określa ją mianem idealnego połączenia i wyrazem amerykańskiej pomysłowości :) W moim osobistym rankingu osiągnięć rodem z USA stoi zaraz za kredkami Prismacolor Premier Soft Core i kosmetykami mineralnymi ;)

50 g kakao
210 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 szczypty soli
115 g masła w temperaturze pokojowej
200 g cukru
1 duże jajko w temperaturze pokojowej
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

W misce wymieszać łyżką kakao, mąkę, proszek do pieczenia i sól. W misie robota utrzeć masło z cukrem, następnie dodać jajko i ekstrakt z wanilii. Stopniowo dodawać suche składniki i ucierać, aż się dokładnie połączą.

Przygotować dwie blachy wyłożone papierem lub silikonowymi matami. Na każdej zmieści się osiem ciastek, trzy wzdłuż długich boków i dwa pośrodku. Podzielić masę na szesnaście kawałków, uformować z nich kulki i — po kolei — trzymając je na otwartej dłoni, nieco rozpłaszczyć. Następnie, kładąc na blasze do pieczenia, rozpłaszczać, aż będą miały średnicę ok. 8 cm. 

Piec w temperaturze 175°C przez 20 minut (piekłam ciastka jednocześnie na dwóch poziomach z włączonym termoobiegiem i górną grzałką). Wystudzić na kratce. 

Nałożyć lody na odwrócone ciastko, przykryć drugim, owinąć folią i włożyć do zamrażalnika.


Inspiracja: David Lebovitz, Lody — domowa manufaktura.