Gdy byłam mała, mieszkałam w domu z ogródkiem, w którym
rosła grusza i trzy wiśnie. Lubiłam patrzeć na płatki osypujące z kwiatów w
czasie gwałtownego wiatru. Jedno z wiśniowych drzew było szczególnie okazałe —
ogromne, z koroną w kształcie parasola, zwisające gałązki sięgały niemal do
ziemi. Nie trzeba domku na drzewie, kiedy się ma taką kryjówkę. W dodatku jest
się niezależnym od maminych obiadów ;) Zup owocowych jednak nie dostawałam,
więc postanowiłam teraz spróbować. Co prawda taka zupa nie do końca kojarzy mi
się z obiadem i nie tylko mnie. Signe, też wspominająca wiśniowe drzewka
dziadka, uważa, że — lubiane w Skandynawii — owocowe zupy są świetnym deserem
dla dzieci i dorosłych i w takim właśnie dziale swojej książki umieściła
przepis na zupę wiśniową. Dodaje też, że w przypadku braku wiśni można użyć czereśni, dodając tylko 40-50 g cukru i sok z jednej cytryny. Przepis
nada się również do wykorzystania innych owoców.
Wpis powstał w ramach akcji Skandynawskie lato oraz W wiśniowym sadzie..., a także wspólnego gotowania z Anią, Gin oraz Mirabelką,
którego tematem był deser lub ciasto z wiśniami.
500 g wiśni
300 ml wody
75 g drobnego cukru, plus nieco do smaku
100 ml wiśniówki
ew. 2 łyżki skrobi kukurydzianej lub ziemniaczanej
4 czubate łyżki kwaśnej śmietany
Wiśnie wydrylować. Wrzucić je do garnka z wysokimi ściankami,
dodać wodę i gotować na niewielkim ogniu przez 5-10 minut, aż zaczną się
rozpadać. Dodać cukier oraz wiśniówkę, wymieszać i gotować przez kilka minut,
aż cukier się rozpuści. Odstawić garnek, aby zupa nieco przestygła.
Zmiksować masę ręcznym blenderem, uważając, aby się nie
poparzyć. Spróbować i — gdy to konieczne — dodać cukru. Jeśli masa jest zbyt wodnista,
wymieszać skrobię z dwoma łyżkami wody, a następnie dodać do zupy i,
ciągle mieszając, gotować przez 2-3 minuty.
Schłodzić zupę przez kilka godzin w lodówce i podać z
dodatkiem kwaśnej śmietany. Przed podaniem można zupę przetrzeć przez
sito.
Inspiracja: Signe Johansen, Scandilicious.
Muszę wypróbować ten przepis, z alkoholem musi być naprawdę zacna ;)
OdpowiedzUsuńMmm, pycha! :) Bardzo lubię takie desery, tylko zazwyczaj nieco bardziej je zagęszczam, i przypominają rzadki kisiel :)
OdpowiedzUsuń