Gok twierdzi, że „Trochę kabaretu na stole to nie zbrodnia!”
Nie wiem, czy chodzi o Chat Noir czy raczej Moulin Rouge z kankanem, bo na
pewno nie o element zastawy stołowej noszący taką nazwę ;) Lubię poczucie
humoru Goka — ta potrawa jest kpiną i to na wielu poziomach. Po pierwsze, do
chińszczyzny Gok dodał sardele europejskie. Po drugie, tytułowej wieprzowiny
jest tyle co kot (czarny) napłakał. Po trzecie, rozgotowane bakłażany udają w
tej potrawie grzyby ;) Czyli: przebieranki, udawanie i żarty. Starając się
utrzymać w konwencji, podałam danie główne w filiżankach ;)
Przepis był niemal idealny, dodałam tylko solenie bakłażana,
aby pozbyć się goryczki, i zmniejszyłam o połowę ilość dymki. Uważajcie,
aby bakłażany były całkowicie miękkie i niemal się rozpadały, wtedy uzyskają
grzybowy posmak, ale się nie rozpadły całkowicie, bo wtedy skórki się oddzielą
i potrawa będzie wyglądała mniej estetycznie.
3 łyżki oleju arachidowego
150 g wieprzowiny (może być mielona)
2 filety z sardeli
4 ząbki czosnku
2 bakłażany
2 łyżki jasnego sosu sojowego
1 łyżka ciemnego sosu sojowego
3 łyżeczki oleju sezamowego
1 dymka
Bakłażany pokroić w grubą kostkę. Włożyć je do miski,
posolić i odstawić na 30 minut. Po tym czasie przepłukać bakłażany wodą i
osuszyć.
Zmielić mięso. Czosnek obrać i pokroić w cienkie plasterki.
Filety z sardeli posiekać. Dymkę pokroić w krążki. W miseczce przygotować 100
ml wody wymieszane z oboma sosami sojowymi.
W woku rozgrzać olej arachidowy. Wrzucić do woka mięso i,
ciągle mieszając, smażyć na dużym ogniu 2 minuty. Dodać czosnek i filety z
sardeli, smażyć kolejne 2 minuty. Włożyć do woka bakłażany i smażyć 3-4 minuty,
pamiętając o mieszaniu.
Zmniejszyć ogień, wlać wodę z sosami i przykryć wok. Dusić
około 20 minut, aż bakłażany zmiękną i niemal zaczną się rozpadać. Od czasu do
czasu sprawdzać, czy nie trzeba dolać odrobiny wody.
Zdjąć wok z ognia, dodać olej sezamowy, wymieszać i
przełożyć do miseczek. Posypać bakłażany dymką i podawać ryżem.
Inspiracja: Gok Wan, Kuchnia chińska według Goka.
Akcję Warzywa psiankowate przygotowała autorka blogu Mops wkuchni.
Zaintrygował mnie ten przepis. Ja za Gokiem nie przepadam, ale może powinnam dać mu szansę. Cieszę się, że dodałaś ten właśnie przepis do akcji :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie przepadasz? W książce danie na zdjęciu nie wyglądało interesująco, ale Gokowi warto dawać szansę ;)
UsuńAnia